Drawa 2006
 
Po zeszłorocznej Wdzie kończącej sezon i w tym roku posyanowiliśmy zakończyć sezon jakimś weekendowym, jesiennym spływem. Jednak bogaci o doświadczenia z zimnymi nocami w namiocie postanowiliśmy spędzić jednak noc pod dachem. Do tego celu jak znalazł nadaje się stara szkoła w Głusku nad Drawą. Miejsce to wielokrotnie odwiedzałem będąc na spływach ze Zwałką. Ten spływ był naszą najpóźniejszą przygodą w roku na wodzie.

  1. Skorupki czyli Asia i Kasia
  2. Marta i Olek
  3. Szuja (drugiego dnia z Anią i Agatką)
  4. Gosia i Cypis
  5. Oraz Biały i Matys (pierwszy raz z Czubkami)
Tym razem nie płynęła: Monia

W piątek wieczorem zjechaliśmy ze wszystkich strona do Głuska, nawet Olo dojechał z Londynu przez Szczecin. Atrakcją było nowe auto Cypisów oraz mój nowy kajak. Wieczorem raczyliśmy się napojami, Olo ochrzcił mój nowy kajak, a Biały włączył tradycyjnie agresora.

Sobota 7 października
Rano wita nas ładna pogoda. Powoli budzimy się z alkoholowego otępienia. Na szczęście nie musimy składać naszych kajaków, bo korzystamy ze sprzętu Sołtysa. Kajaki w przystępnej cenie i przyzwoitej jakości, transport (warunki i cena) jak najbardziej do przyjęcia! Zatem o 10:30 wyruszamy spod szkoły do Bogdanki. Po półgodzinnej jeździe docieramy na nasz start, miejsce znane nam z 1999 roku, to tu mieliśmy nasz dzień wolny po 5-dniowych trudach pokonywania Drawy od Głęboczka. Na tym noclegu Leszek Pontoniarz wygrał koszulkę siłując się na rękę w pobliskim barze, to w tym miejscu zapoznaliśmy przy ognisku wesołą grupkę ministrantów na spływie z księdzem, miłośników piosenki o Zakopanem...

o 11:30 jesteśmy już na wodzie, a Monika z Anią i Agatką wracaja do bazy. Początkowo rzeka płynie szerokim korytem. Jednak po 500 m. czeka przeszkoda, jedyna powazniejsza na trasie. Przy tym wysokim poziomie wody pokonujemy ją przy pomocy Białego, który postanowił zmoczyć sobie nogi (minimum sanitarne?). Dalej płynęło się bardzo szybko i przyjemnie, wszystkie przeszkody do pokonania bez zbędnego kombinowania. Podziwiamy jesienne krajobrazy Drawy. Po drodze oczywiście Skorupki muszą zaliczyć zatrzymanie się na jedynym, naszerokości całej rzeki, podwodnym fiucie. W tym wszystkim więcej było śmiechu, niż trudności w zejściu z przeszkody. Po ponad godzinie spokojnego płynięcia zatrzymujemy się w Sitnicy na odpoczynek. Olo testuje Prijona, co o mały włos nie kończy się kąpielą. Wkrótce ruszamy, dalszy odcinek pokonujemy bez problemów, mijamy biwak Pstrąg, gdzie nocowaliśmy 7 lat wcześniej. Do Kamiennej dopływamy po 15, pakujemy sprzęt na przyczepę i do szkoły, gdzie niedługo po przybyciu dostajemy 2-daniowy obiad. Na tym spływie zaszaleliśmy, by nie zabierać sprzętu do gotowania i nie tracić na to czasu. Obiad przygotowała żona sołtyza, jedzenie bardzo smaczne i jeszcze zostało! Wieczorem ognisko, impreza wyjątkowo spokojniejsza niż poprzednia.

niedziela 8 października
Pobudka wcześniej, bo i ruszamy wcześniej, tym razem o 10:00. Dojeżdżamy do elektrowni Kamienna i stamtąd ruszamy. Ekipa powiększyłą się o moje córki: Anię i Agatkę. Odcinek do biwaku Kamienna bardzo ciekawy, dziki. Od biwaku rzeka zwalnia. po kilkunastu minutach dopływamy do charakterystycznej skarpy, niedaleko dalej ujście Płocicznej i koniec Drawieńskiego Parku Narodowego. Po lewej system nawadniający, warto poświęcić minutkę by zobaczyć z bliska domową metodą wykonane to arcydzieło. W Starej Osiecznej stajemy po lewej na biwaczku, na popas. Pod mostem uwaga na bystrza. Dalej rzeka płynie szybko i mało przeszkód, ale niech nikogo czujność nie da się uśpić, bo czasami coś się zdarzy. Tradycyjnie już, Marta czyta Olkowi książkę. Na 14 dopływamy do lesniczówki Zwierzyniec, gdzie kończymy nasz spływ. Wyjście po lewej, skarpą do góry. Na 15:00 jesteśmy spowrotem z Głusku, jemy żur z kiełbasą i o 16 możemy ze smutkiem rozjeżdżać się do domów.

To był udany kolejny spływ, choć zdecydowanie inny, niż poprzednie. Pierwszy raz nocowaliśmy pod dachem, pożyczyliśmy plastikowe kajaki wraz z dowozem, zamówiliśmy sobie obiady zaraz po dopłynięciu... Wypasiony spływ! Choć wcale tak wiele nas nie kosztował. A przy okazji zdecydowaliśmy, by w 2007 przepłynąć na letnim spływie całą Drawę.