W piątek wieczorem
zjechaliśmy ze wszystkich strona do Głuska, nawet Olo dojechał z Londynu
przez Szczecin. Atrakcją było nowe auto Cypisów oraz mój nowy kajak. Wieczorem
raczyliśmy się napojami, Olo ochrzcił mój nowy kajak, a Biały włączył
tradycyjnie agresora.
Sobota 7 października
Rano wita nas ładna pogoda. Powoli budzimy się z alkoholowego otępienia.
Na szczęście nie musimy składać naszych kajaków, bo korzystamy ze sprzętu
Sołtysa. Kajaki w przystępnej cenie i przyzwoitej jakości, transport (warunki
i cena) jak najbardziej do przyjęcia! Zatem o 10:30 wyruszamy spod szkoły
do Bogdanki. Po półgodzinnej jeździe docieramy na nasz start, miejsce
znane nam z 1999 roku, to tu mieliśmy nasz dzień wolny po 5-dniowych trudach
pokonywania Drawy od Głęboczka. Na tym noclegu Leszek Pontoniarz wygrał
koszulkę siłując się na rękę w pobliskim barze, to w tym miejscu zapoznaliśmy
przy ognisku wesołą grupkę ministrantów na spływie z księdzem, miłośników
piosenki o Zakopanem...
o 11:30 jesteśmy już na wodzie, a Monika z Anią i Agatką wracaja do bazy.
Początkowo rzeka płynie szerokim korytem. Jednak po 500 m. czeka przeszkoda,
jedyna powazniejsza na trasie. Przy tym wysokim poziomie wody pokonujemy
ją przy pomocy Białego, który postanowił zmoczyć sobie nogi (minimum sanitarne?).
Dalej płynęło się bardzo szybko i przyjemnie, wszystkie przeszkody do
pokonania bez zbędnego kombinowania. Podziwiamy jesienne krajobrazy Drawy.
Po drodze oczywiście Skorupki muszą zaliczyć zatrzymanie się na jedynym,
naszerokości całej rzeki, podwodnym fiucie. W tym wszystkim więcej było
śmiechu, niż trudności w zejściu z przeszkody. Po ponad godzinie spokojnego
płynięcia zatrzymujemy się w Sitnicy na odpoczynek. Olo testuje Prijona,
co o mały włos nie kończy się kąpielą. Wkrótce ruszamy, dalszy odcinek
pokonujemy bez problemów, mijamy biwak Pstrąg, gdzie nocowaliśmy 7 lat
wcześniej. Do Kamiennej dopływamy po 15, pakujemy sprzęt na przyczepę
i do szkoły, gdzie niedługo po przybyciu dostajemy 2-daniowy obiad. Na
tym spływie zaszaleliśmy, by nie zabierać sprzętu do gotowania i nie tracić
na to czasu. Obiad przygotowała żona sołtyza, jedzenie bardzo smaczne
i jeszcze zostało! Wieczorem ognisko, impreza wyjątkowo spokojniejsza
niż poprzednia.
niedziela 8 października
Pobudka wcześniej, bo i ruszamy
wcześniej, tym razem o 10:00. Dojeżdżamy do elektrowni Kamienna i stamtąd
ruszamy. Ekipa powiększyłą się o moje córki: Anię i Agatkę. Odcinek do
biwaku Kamienna bardzo ciekawy, dziki. Od biwaku rzeka zwalnia. po kilkunastu
minutach dopływamy do charakterystycznej skarpy, niedaleko dalej ujście
Płocicznej i koniec Drawieńskiego Parku Narodowego. Po lewej system nawadniający,
warto poświęcić minutkę by zobaczyć z bliska domową metodą wykonane to
arcydzieło. W Starej Osiecznej stajemy po lewej na biwaczku, na popas.
Pod mostem uwaga na bystrza. Dalej rzeka płynie szybko i mało przeszkód,
ale niech nikogo czujność nie da się uśpić, bo czasami coś się zdarzy.
Tradycyjnie już, Marta czyta Olkowi książkę. Na 14 dopływamy do lesniczówki
Zwierzyniec, gdzie kończymy nasz spływ. Wyjście po lewej, skarpą do góry.
Na 15:00 jesteśmy spowrotem z Głusku, jemy żur z kiełbasą i o 16 możemy
ze smutkiem rozjeżdżać się do domów.
To był udany kolejny spływ, choć zdecydowanie
inny, niż poprzednie. Pierwszy raz nocowaliśmy pod dachem, pożyczyliśmy
plastikowe kajaki wraz z dowozem, zamówiliśmy sobie obiady zaraz po dopłynięciu...
Wypasiony spływ! Choć wcale tak wiele nas nie kosztował. A przy okazji
zdecydowaliśmy, by w 2007 przepłynąć na letnim spływie całą Drawę.
|