Piątek, 1.06.2007
Spotykamy się w Jastrowiu i nocujemy w sali sportowej korzystając
z gościnności organizatorów i uczestników rajdu pieszego szlakiem zdobywców
/ obrońców * Wału Pomorskiego.
--------------------
* - niepotrzebne skreślić
Sobota, 2.06.2007, Biała Czernica, Trzmielewo Przyrzecze,
ok. 25 km
Śniadanie zjedliśmy w towarzystwie młodzieży gimnazjalnej siedząc
na środku boiska sportowego, podziwiając dokonania sportowe ów młodzieży.
Widok komiczny. Szczególnie ruchy panien zmuszonych do grania w palanta
w sobotę o 9:00 rano
Jedziemy do Lędyczka, gdzie zostawiamy auto Cypisa
w gospodarstwie zaraz przy moście i razem jedziemy do Trzmielewa (nieopodal
Białego Boru). Startujemy z jez. Bielsko. Na początek mamy kilka minut
na zapoznanie się z zapakowanymi kajakami i ich reakcjami na spokojnej
wodzie i oczywiście na inauguracyjne piwko na wodzie. Pogoda może niezbyt
piękna, ale da płynięcia akurat, ciepło, ale nie gorąco i nie pada!
Zaraz za ujściem jeziora spiętrzenie i małą przenoska. Dalej rzeczka wąska,
spokojna, dziewicza. Powalone małe drzewka, krzaki, wszystko do pokonania,
tym bardziej, że na polietylenowych jedynkach! Wkrótce rzeka spowalnia
i staje się wielkim trzcinowiskiem. Nie wiadomo dokąd płynąć, bo trudno
zauważyć jakikolwiek ruch wody. Po walce jednak udaje się nam jakoś ten
odcinek pokonać, w końcu to spływ twardzieli! Po wypłynięciu z trzcin
rzeka ma charakter wąskiego jeziorka, po bokach łąki i lasy. Powoli rzeka
zwęża się i spokojnie płynie na odcinku Radzewo Bielica wśród łąk i
lasów. Woda bardzo czysta, przejrzysta, dno piaszczyste. Mnóstwo dużych
żółtych kwiatów na brzegach. Pięknie. Na drodze jeden głupi mostek, który
obnosimy.
Za Bielicą rzeka zmienia swój charakter. Wpływa do puszczy. Pojawiają
się już duże zwalone drzewa, jednak wszystko do przepłynięcia. Las piękny,
rzeka też! Po drodze spływamy po zastawce i przepływamy przez centrum
wycinki lasu. Na zakończenie pięknego odcinka, przy wpłynięciu do Międzyborza,
mamy dodatkową przeszkodę, idioci przy wyrębie lasu nawrzucali gałęzi
do rzeki, a teraz my musimy to pokonać. W Międzyborzu przerwa na piwko.
Zostawiamy kajaki na brzegu, Cypis jednak zapobiegliwie w kokpicie swojego
kajaka pozostawia policyjną kamizelkę asekuracyjną, popijając piwko mamy
niezły ubaw obserwując lokalną dzieciarnię najpierw kręcącą się koło kajaków
a następnie po odkryciu do kogo ten kajak należy, jak dyskretnie zaczęli
się zmywać, a następnie, gdy nas namierzyli przy sklepie, jak zaczęli
nas obserwować z zainteresowaniem. Tak jak w kinie! Dochodzi 17:00 czas
ruszać.
Przed nami kolejny piękny, leśny odcinek rzeki Białej, aż do ujścia do
Czernicy, postanawiamy szukać tu miejsca na nocleg, jednak ujście jest
zarośnięte i trochę podmokłe. Wpływamy na Czernicę. Rzeka zmienia charakter,
z wody krystalicznie czystej, przejrzystej na wodę o lekkim rdzawym zabarwieniu,
brzegi były suche, tu stały się podmokłe i muliste, wcześniej wąska, tu
co raz szersza. W jednym miejscu 4 zwalone drzewa na różnej wysokości
zagradzają nam przepłynięcie, a dodatkowo pęcherze po piwku w Międzyborzu
dają znać o sobie, łączymy przyjemne z pożytecznym i w sumie jest to jedyne
naturalne miejsce (poza głupią kładką), gdzie obnosimy przeszkodę. Postanawiamy,
że płyniemy do 19:00 no i tak się staje, przy Przyrzeczu znajdujemy bardzo
ładne miejsce po prawej stronie, wokół podmokłe łąki a tu kawałek sosnowego
lasku na lekkim pagórku. Namiot, ognisko, drewna mamy pod dostatkiem,
napoje, opowieści! Na wszelki wypadek zostawiamy służbową kamizelkę na
drzewie, na wypadek nocnych odwiedzin.
Niedziela, 3.06.2007, Czernica Gwda, Przyrzecze Lędyczek,
ok. 40 km
Pobudka, pogoda podobnie jak wczoraj, czyli akurat do płynięcia.
O 10:00 już na wodzie. Najpierw mijamy pozostałości starego dworku / pałacyku
*, po kilku minutach dopływamy do zastawki, gdzie niestety jest konieczność
obnoszenia. Trudno! Jednak idzie nam to szybko i dalej płyniemy. Rzeka
staje się co raz szersza, przeszkody dalej są, jest pięknie, płyniemy
wzdłuż drogi, którą wczoraj jechaliśmy na start. Bardzo fajny, spokojny
odcinek wśród łąk i lasów. Na 14:00 dopływamy do Czarnego, gdzie robimy
przenoskę w centrum miasta, a następnie kupujemy pizzę na obiad. Po krótkiej
przerwie płyniemy dalej. Wpływamy na najpiękniejszy odcinak Czernicy (
i można nawet i całego spływu), piękny, gęsty las, skarpy, przeszkody,
pięknie! Są to tereny poligonu wojskowego, stąd dziewiczy charakter rzeki
i brzegów. Bardzo polecam wszystkim kajakarzom ten odcinek rzeki! Przed
samym dopływem go Gwdy mostek, zwężenie i dosyć trudne miejsce ze względu
na liczne drzewa i inne syfy naniesione przez Czernicę i teraz zaklinowane
na przewężeniu rzeki. Dodatkowy fetor od dzika!
Dopływamy do Gwdy i to już nasza trzecia rzeka na tym spływie. Znowu zupełnie
inny charakter. Woda zupełnie ciemna, rzeka bardzo szeroka. Na początkowym
odcinku jeszcze szybko płynie, ale powoli zwalnia. Pierwsza przenoska
na elektrowni przy Węgorzewie, miejsce nam znane, bo w 2000 tu spaliśmy
i tu żegnaliśmy się z Torstenami i tu Olo wzniecił wielki fire
Następnie
kolejny odcinek znów najpierw rzeki płynącej, potem stojącej do elektrowni
w Łomczewku. Widać zmiany na lepsze, szczególnie na przenoskach przy elektrowniach.
Za Łomczewkiem ostatni odcinek Gwdy, liczne bystrza, rzeka tu przyspiesza
i na 18:00 lądujemy w Lędyczku.
Robimy 65 km w 2 dni po rzece trudnej technicznie, bardzo zróżnicowanej
z licznymi przeszkodami. Do tego płyniemy z bagażami. Jesteśmy z siebie
dumni! Twardziele!
Na koniec logistyka samochodowa i
do domu! Kolejny bardzo udany spływ.
Co za rok? |